KATEGORIA : Komunikaty (niekodowane)



Ustawa o koronerach niepokoi lekarzy poz. Trzeba oddzielić żywych od zmarłych – proponują

– Pracuję co najmniej 10 godzin dziennie. Pacjentów mam w promieniu 50 km. Codziennie mam zarejestrowane wizyty chorych. Jeśli mam zgłoszenie i muszę stwierdzić zgon to tracę co najmniej 3 godziny. To czas zabrany żywym pacjentom – ocenia Małgorzata Stokowska – Wojda, z Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych Pracodawców, ekspert PZ.

 

Tak samo nową ustawę ocenia dr Agata Sławin, wiceprezes Dolnośląskiego Związku Lekarzy Rodzinnych – Pracodawców, ekspert PZ.

 

– Stare zapisy trzeba zmienić koniecznie i dobrze, że nareszcie jest na to szansa. Jednak nie może być tak, jak w projekcie. Bo nowa ustawa tylko sprawę komplikuje. Będzie problem i dla żywych i dla zmarłych. To trzeba rozdzielić – tłumaczy.

 

Wszystko wskazuje na to, że nowe regulacje nie tylko nie pomogą, ale wręcz utrudnią lekarzom pracę, a pacjentom życie. Medycy czekali na nowe przepisy od ... kilkudziesięciu lat.

 

Nowy dokument ma zastąpić ustawę o cmentarzach i pochówku zmarłych z ...1959 roku. Wtedy były inne uwarunkowania, inna rzeczywistość prawna i organizacyjna. Zapisy sprzed ponad 60 lat to najprawdopodobniej najstarsza ustawa w Polsce. Nie mówiąc już o tym, że absolutnie nie przystająca do rzeczywistości 2022 roku. Ale nowe przepisy wzbudzają więcej wątpliwości.

 

Bo to lekarz POZ, bez względu na to ilu w korytarzu przychodni czeka na niego zarejestrowanych pacjentów, musi ich zostawić i jechać stwierdzić zgon.

 

Jeśli dzieje się tak w dużych poradniach to jest szansa na to, że inny lekarz nieobecnego zastąpi. Ale w wielu miejscach w Polsce poradnie POZ są małe, zaledwie 1-2 osobowe i na zastępstwo nie ma tam co liczyć. Więc lekarz zostawia w przychodni żywych i jedzie do... zmarłego.

 

Szacuje się, że w Polsce jest rocznie ok. 150 tys. zgonów tzw. domowych i tylko 20 tys. niespodziewanych, w miejscach publicznych. Koroner, którego powinien powołać starosta, będzie się zajmował tylko tymi 20 tys. zgonów. Reszta przypadnie lekarzom rodzinnym. A ci mówią wprost:

 

– My powinniśmy zajmować się osobami żywymi, koroner – zmarłymi. Inaczej zapisy skomplikują życie wszystkim – twierdzi Andrzej Zapaśnik, wiceprezes Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia, ekspert PZ.

 

I podaje przykład. Ostatnio zgłoszono doktorowi trzy zgony i nie było lekarza, który spełniałby wymagane kryteria. A są one skomplikowane i w praktyce trudno wszystkie spełnić.

 

– Tym bardziej, że z powodu charakteru naszej działalności nie jesteśmy organizacyjnie przygotowani do wyjazdów do domu pacjenta poza określonymi w harmonogramie pracy przychodni godzinami wizyt domowych. W pozostałym czasie lekarze udzielają porad na terenie przychodni i nie są w stanie przerwać swoich obowiązków oraz zająć się „na zawołanie” stwierdzeniem zgonu – tłumaczy Andrzej Zapaśnik, wiceprezes Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia, ekspert PZ.

 

Ważne jest także to, że lekarze podstawowej opieki zdrowotnej nie mają wystarczającej wiedzy w zakresie medycyny sądowej oraz w ocenie, czy przyczyna zgonu jest naturalna czy też nie. Dlatego takie sytuacje powinny być zgłaszane koronerowi.

 

W ustawie nie przewidziano jak lekarz rodzinny ma pogodzić obowiązki wobec żywych i zmarłych pacjentów. Ustawa w takim kształcie tylko komplikuje i tak niełatwą sytuację. I uderzy w lekarzy rodzinnych, samych pacjentów i rodziny zmarłych.

 

Źródło: Biuro Federacji PZ, 2022-01-14 



Załączniki:
                                          

Opublikowano: 2022-01-18

Powrót